„Oddzielenie się” od przeszłości – secesja w sztuce XIX i XX wieku.

Secesja jest niezwykle szerokim pojęciem. Ten kierunek w sztuce i architekturze rodził się niezależnie od siebie w wielu miejscach na świecie, wytwarzając charakterystyczne dla danego miejsca cechy indywidualne. Secesja to przede wszystkim piękno każdego przedmiotu, dostępnego dla wszystkich.

Secesja a secesja

Kiedy pada hasło „secesja”, większość  ludzi w pierwszej kolejności myśli zapewne o wojnie secesyjnej w Stanach Zjednoczonych, trwającej w latach 1861 – 1865. Najpopularniejsze określenie tego konfliktu pochodzi od ogłoszenia przez południowe, skonfederowane stany, secesji – czyli oddzielenia się od państwa.

Dopiero po chwili, a i to nie zawsze, pojawia się zestawienie „secesja – kierunek w sztuce”. W tym przypadku również mówimy o odłączeniu się – wskazuje na to przecież sama nazwa. W 1892 r. w Monachijskim Zrzeszeniu Artystów około stu młodych twórców opuściło macierzyste stowarzyszenie i założyło własne – Secesję Monachijską. Wyrazili w ten sposób swój sprzeciw  wobec historyzmowi, eklektyzmowi i akademizmowi.

Jednak są ludzie, którzy w pierwszej kolejności kojarzą to hasło właśnie z tym niezwykłym wręcz stylem. Jak stać się jednym z nich?

Secesja i jej imiona

Kierunek secesyjny rozwijał się niezależnie od siebie w różnych miejscach na świecie. Dlatego też występuje pod różnymi nazwami.

Określenie „secesja” wywodzi się od łacińskiego słowa „secessio”, które oznacza wycofanie się, oddzielenie. Do Polski nazwa ta przywędrowała bezpośrednio z Austrii i jej terminów „Sezession” i „Sezessionstill”.

W Niemczech, ojczyźnie pierwszego stowarzyszenia secesyjnego, kierunek ten przybrał imię Jugendstill. Inspiracją było najważniejsze niemieckie czasopismo „Jugend” („Młodość”) – artystyczny tygodnik wydawany od początku 1896 r. w Monachium.

Inną popularną nazwą jest Art Nouveau („nowa sztuka”). Choć stosuje się go także powszechnie w krajach anglosaskich, w Polsce określa się w ten sposób przede wszystkim secesję francuską. Najprawdopodobniej pojawiło się ono po raz pierwszy w eseju „Deblaiment d’art” autorstwa Henry`ego van de Velde w 1894 r., ale rok póżniej przyczyniło się do jego popularyzacji otwarcie salonu Salomona Binga, noszącego nazwę L`Art Nouveau.

Secesja hiszpańska nosi nazwę modernismo, w przypadku architektury – arquitectura modernista, włoska – stile floreale, rosyjska z kolei – modern. W Anglii występuje również określenie Arts and Craft Movement.

Secesja i jej twarze

Styl secesyjny to przede wszystkim roślinne, bogate ornamenty i miękkie linie. Jednak przybierał on różne formy, zależnie od miejsca występowania. To, co było charakterystyczne dla twórców secesyjnych, to chęć tworzenia swojej sztuki dla każdego odbiorcy. Dlatego secesja nie dotyczy wyłącznie malarstwa i architektury – pojawia się w ceramice, jubilerstwie, meblarstwie, sztuce użytkowej. Przedmioty secesyjne miały pojawiać się wszędzie i być dostępne dla wszystkich, nie tylko dla najbogatszych. Secesja to, między innymi, grafiki autorstwa Alfonsa Muchy jako plakaty teatralne, czy reklamy papierosów.

Jugendstill charakteryzuje się bogactwem (czasem wręcz przesadnym) ornamentów roślinnych i giętką linią, stosowaną do ukazywania asymetrii.  W odróżnieniu od niego, secesja austriacka skupia się na wzorach geometrycznych (prym wiodą głównie kwadraty), odsuwa na bok ornamenty. Art. Nouveau z kolei to płaskie barwne plamy w malarstwie (kolejny raz należy wspomnieć tu twórczość Alfonsa Muchy) i wyjątkowa dokładność w meblarstwie. Francuskie meble secesyjne znane są na całym świecie. Wyróżnia je perfekcyjna dokładność wykonania.

Secesja „zagarniała dla siebie” całą przestrzeń życiową, dlatego zobaczyć ją można było wszędzie – na klatkach schodowych, przy wejściach do metra i, przede wszystkim, na fasadach budynków. W tych ostatnich styl secesyjny przywodzi czasem na myśl antyk – ze swoimi kolumnami, widocznymi postaciami. Czasem zaś nie przypomina niczego, co było wcześniej, ale pozwala jednoznacznie, bezbłędnie określić przynależność danego budynku do tego krótkiego, intensywnego okresu.

Styl secesyjny do dziś ma wielu zwolenników, nie tylko wśród dekoratorów wnętrz. Dzięki swoim cechom meble secesyjne idealnie sprawdzą się we współczesnych pomieszczeniach. Wykonanie z naturalnych materiałów czyni z nich idealne przedmioty do renowacji. Dlatego równie często można dostać produkty stylizowane na przełom XIX/XX wieku, jak i pochodzące z tamtego okresu oryginały, wymagające niekiedy pewnej ilości czasu i pracy – w końcu jednak zabytkowy odrestaurowany mebel zdecydowanie bardziej cieszy oko.

Dziennik podróży – wpis pierwszy

Powitanie

Witaj w miejscu, które zabierze Cię w podróż w czasie i przestrzeni. W miejscu, w którym historia nie jest tylko duchem, ale prawdziwym skarbem – trudnym do zdobycia, jednak dostępnym dla każdego.  To miejsce pełne magii i tajemnic, czekających, aż je odkryjesz.

Dasz się porwać nowej przygodzie? Masz w sobie chęć poznania świata? Trafiłeś idealnie! Wystarczy usiąść wygodnie i wczytać się w moje historie. Gotowy? A więc zapraszam!

 

Chcę opowiedzieć  Tobie o swoich pasjach, którymi są antyki, przedmioty w wieku „mocno dorosłym”, ślady historii i wszelkie związane z nimi wyprawy – duże i małe, bliskie i dalekie. Zabiorę Cię ze sobą w każdą podróż, którą odbędę. Zostań moim towarzyszem, a poznasz całkowicie nowy świat – pełen przedmiotów, które zyskują drugie życie, niezwykłych opowieści i magii historii.

 

 

Dziennik z podróży. Wpis pierwszy

Tradycji musiało stać się zadość i kolejny raz na koniec sierpnia postanowiłem wybrać się na Węgry, by tam zamknąć sezon wakacyjny. Pięciodniowy wyjazd w rejon Balatonu stanowił idealną okazję do upolowania na okolicznych pchlich targach kolejnych skarbów, które wzbogacą moją kolekcję. Większość ludzi przyjeżdża nad Balaton by zażywać kąpieli, spędzić rodzinne wakacje – w końcu to idealne miejsce na wypoczynek z dzieckiem, nie tylko ze względu na fakt, że jezioro jest dość płytkie (od 2 do 4,5m głębokości), ale także dzięki bardzo dobrze rozwiniętej infrastrukturze. Natomiast ja w okolicach Balatonu szukam skarbów… Choć nigdy nie odmawiam swojej obecności pięknym plażom w Keszthely.

 

We wczesne czwartkowe popołudnie zameldowałem się w hotelu w miejscowości Heviz, oddalonej o około 15 minut jazdy od Balatonu. Co ciekawe, w samym Heviz znajduje się największe naturalne jezioro termalne w Europie – 4,4 ha wody o temperaturze 24℃ zimą i 36℃ latem! Od razu robi się człowiekowi cieplej na duszy (i nie tylko).

Jak nietrudno się domyśleć, sporą liczbę turystów stanowili niemieccy emeryci – w końcu jest w nich coś takiego, że łatwo się ich rozpoznaje.

Kolejnym elementem mojej tradycji w tym miejscu był obiad w jednej z licznych restauracji znajdujących w najbliższej okolicy.

Dopiero, kiedy zadbałem należycie o swoje ciało, wyruszyłem na poszukiwanie czegoś, co ucieszy moją duszę. – czując się jak małe dziecko czekające na niespodziankę, ruszyłem w dół miasteczka. Tego dnia odbywała się tam giełda staroci – około dwudziestu handlarzy, jak zawsze trzy razy w tygodniu, rozłożyło się ze swoimi propozycjami dla mieszkańców i turystów. Niestety ceny były równie wysokie, jak temperatura wody w tutejszym jeziorze uzdrowiskowym. Moją uwagę przykuło co prawda kilka militariów, jednak nie udało mi się znaleźć ze sprzedawcą wspólnego języka w zakresie ich wartości. Do hotelu wracałem jednak pełen nadziei – pamiętałem przecież zeszłoroczną wyprawę w to miejsce, gdzie ówczesną zdobycz okupiłem niezwykle długimi negocjacjami co do ceny. Pozostało mi poczekać do soboty, na kolejny targ.

 

Następnego ranka wybrałem się do Miszkolcai. Moim celem nie było jednak tak popularne wśród turystów pływanie łódką w tamtejszej jaskini, a kolejny targ – szeroko pojęty targ rzeczy używanych, zlokalizowany przy ulicy Nyarfa. Fakt, że oprócz szeroko pojętych „staroci” można tam znaleźć ogromne ilości ubrań, sprawia, że miejsce to potrafi przypominać niemieckie pchle targi. To „giełda” mała, klimatyczna, całość można obejść spokojnie w 15 minut. Niestety, tym razem nie sprzyjała mi pogoda – deszcz zniechęcił wystawców, wiec ponownie wróciłem do hotelu z pustymi rękami.

 

Ale okolice Balatonu oferują mnóstwo różnych atrakcji. Jedną z nich jest Muzeum Lalek w  Keszthely. Tak naprawdę jest to Muzeum Historii Stroju Regionalnego, zlokalizowane w starym spichlerzu. Zwiedzającym prezentuje ono około 500 lalek ubranych w tradycyjne stroje ze wszystkich regionów Węgier. Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć! Uwielbiam przyglądać się tym miniaturom tradycyjnych strojów, wykonanych z taką dokładnością i po raz kolejny na nowo czytać ich historię.

 

Kolejnym miejscem, które obowiązkowo odwiedzam znajdując się nad Balatonem, jest pałac rodu Festetics w Keszthely. Istny węgierski Luwr! A ogród i palmiarnia przypadną do gustu każdemu, bez wyjątku! Niech to jednak zostanie opowiedziane w innym wpisie…

 

Kiedy nadszedł czas powrotu, trasa do domu obowiązkowo prowadziła przez Budapeszt – przecież musiałem ponownie odwiedzić Wielki Ecséri Flea Market i znów poczuć atmosferę tego miejsca. Stęskniłem się nawet za wszechobecnymi Romami i ich nieco nachalnymi próbami sprzedaży swoich produktów.

Tym razem sprzedawców było dużo mniej, jednak udało mi się znaleźć nieco skarbów – zostałem szczęśliwym posiadaczem holenderskiej hollohazy oraz pięknej, XIX-wiecznej figury Chrystusa w polichromii. Jak na wyjazd „wypoczynkowy”, kończący wakacje, zdobyte przedmioty okazały się być jego naprawdę miłym zakończeniem.

 

 

 

Kolejny wpis już wkrótce.